Hej J
Witam
was po bardzo długiej przerwie.
Oto
taka miniaturka na powrót.
Nie
ma w niej dużo Dramione, ale
Mam
nadzieje, że się spodoba <3
Zapraszam
MINIATURKA
Przez las szła piękna długowłosa blondynka o oczach koloru
wiosennej trawy. Doszła na pewną polanę. Gdy zauważyła swoich rodziców leżących
na trawie, schowała się za najbliższym drzewem, aby słyszeć, o czym mówią.
- Draco, ja
nie potrafię. – Odezwała się smutno jej matka. Dziewczyna nie była ani trochę
do niej podobna.
- Wiem, ale
musimy jej o tym wreszcie powiedzieć. – Tym razem odezwał się jej blond włosy
ojciec, który objął żonę ramieniem.
-, ALE JA
NIE CHCE! – Krzyknęła Hermiona. Mimo że blondynka nie widziała twarzy matki, wiedziała,
że ta zaczęła bardzo intensywnie łkać. Nagle kobieta zerwała się z trawy i
pobiegła przed siebie.
- HERMIONA!
– Mężczyzna krzyczał za żoną, gdy ta wykrzyknęła przez łzy „ ZOSTAW MNIE” i
teleportowała się w nieznane. Draco opadł na trawę. Młoda dziewczyna
postanowiła wyjść z ukrycia i podeszła do ojca.
- Tato? –
Odezwała się niepewnie i spojrzała smutno na ojca. Mimo że nie wiedziała, o co
i o kogo chodzi, widziała, że jej tata się czymś martwi, co ją zasmucało.
- Cześć
córciu. – Wstał z ziemi. Pocałował córkę w policzek i uśmiechnął się smutno.
Mężczyzna ruszył w stronę domu, nie oglądając się ani razu za siebie.
- TATO, CO
SIĘ STAŁO!? – Krzyknęła dziewczyna, czym zatrzymała ojca.
- Kochanie,
dowiesz się, ale jeszcze nie teraz. Pa córciu. – Odpowiedział jej i
teleportował się zostawiając córkę ze swoimi myślami.
- Nie
rozumiem. – Dziewczyna wyjęła różdżkę i przywołała z domu książkę. Wyczarowała
zielono-złoty koc i usiadła na nim. Zaczęła czytać. To zawsze wprawiało ją w
błogi nastrój. To była jedna z dwóch rzeczy, które łączyły ją i jej matkę.
Noc
Blondynka leżała na podłodze w
swoim pokoju. Co się dzieje z moimi rodzicami? Nigdy tak się nie zachowywali. Komu i
o czym muszą powiedzieć!? Takie
myśli oraz podobne krążyły po głowie Luny. Nagle dziewczyna usłyszała, że ktoś
otwiera drzwi. Pewnie mama. Udam, że śpię. Blondynka
zamknęła oczy. Poczuła jak ktoś siada obok niej i zaczyna ją głaskać po
włosach.
-
Och córciu, córciu. – Usłyszała przepełniony smutkiem szept swojej matki.
Otworzyła oczy i usiadła. Hermiona odskoczyła wystraszona.
-
Mamo, co ty tu robisz? – Odpowiedziała zdziwiona nastolatka.
-
Myślałam, że śpisz. – Powiedziała tak przygnębiającym głosem, że Luna poczuła
wielką chęć przytulenia mamy, ale jej mózg postanowił zrobić, co innego.
-
Serio?! Serio mamo!? Śpię?! Śpię na podłodze?! – Odezwała się opryskliwe i
czuła jakby to nie ona mówiła. Hermiona poderwała się z podłogi i wybiegła z
pokoju córki krzycząc: „Przepraszam cię córciu, przepraszam”. Ale,
za co mamo? Dziewczyna zapytała się
w myślach. Położyła się do łóżka i usnęła.
NASTĘPNY
DZIEŃ, RANO
Luna zeszła po schodach i w salonie ujrzała swojego
ojca siedzącego na kanapie i grającego na gitarze.
-
Tato nigdy nie widziałam byś grał. – Zachichotała cicho. Spojrzała na twarz
ojca, czego od razu pożałowała. Jego twarz nic nie wyrażała. Gdy to ujrzała,
zabolało ją w klatce piersiowej, a do oczu napłynęły jej łzy.
-, Bo
ja gram tylko, gdy mi smutno.
-,
Heh czyli mój tata nigdy nie był smutny. CHWILA! Teraz jest! – Pomyślała i
podbiegła do ojca i usiadła obok niego.
- Tato,
co się dzieje? Jesteś smutny i jeszcze mama była wczoraj jakaś dziwna. - Zapytała i położyła rękę na ramieniu
Dracona.
- Nie
twoja matka. – Odpowiedział oschle, nie zaszczycając dziewczyny spojrzeniem.
Dziewczyna wstała z kanapy jak poparzona.
- JAK
TO NIE MOJA MATKA!!? – Wyglądała jakby była wkurzona z tego, co się
dowiedziała, ale tak naprawdę była smutna i chciała ten smutek wykrzyczeć.
-
Moja żona, lecz nie twoja matka. – Odpowiedział jej, ale tym razem z nutą
smutku w głosie.
- To, kim do diabła jest moja matka?! – Krzyknęła bliska
płaczu. W tym momencie do salonu weszła piękna wysoka rudowłosa kobieta około
trzydziestki o oczach takich, jakie miała Luna.
- Cześć córciu. – Przywitała się i posłała jej niepewny
uśmiech.
- Nie jesteś moją matką!! – Wykrzyczała jej prosto w
twarz. Wybiegła z domu i biegła przed siebie. Sama nie wiedziała gdzie biegnie
i nie zwracała uwagi na to, że może się zgubić, bo i po co miała się tym
martwić? Przecież jest czarownicą.
- LUNA ZACZEKAJ! – Usłyszała za sobą głos rudowłosej
kobiety.
- Zostaw mnie!! – Krzyczała i biegła dalej.
- Luna daj sobie wszystko wytłumaczyć!!
-, Co niby tu jest do tłumaczenia!? Tata zdradził mamę z
– dziewczyna prychnęła wrednie pod nosem – tobą!
-, Ale Luna to nie jest prawda. – Blondynka zatrzymała
się i odwróciła w stronę rudowłosej, która po chwili dodała
– Może usiądziemy? Akurat jesteśmy pod
kawiarnią. – Wskazała na budynek znajdujący się za nią. Luna pokiwała
twierdząco głową i podeszła do kobiety. Obie usiadły.
- Opowiem ci wszystko, a więc…
-
Może najpierw mi się przedstawisz, co? – Luna wysyczała przez zęby. Była zdziwiona,
co się z nią dzieje.
- Ach racja. Jestem Ginerwa Zabini. – Wyciągnęła w stronę
blondynki rękę, na co ta pomachała dłonią by mówiła, o co chodzi.
- Byłam młoda i głupia…
17 lat wcześniej!
Korytarzami Hogwartu szła
piękna rudowłosa siedemnastolatka o zielonych oczach. Obok niej szły jej
przyjaciółki: Hermiona Granger( teraz Malfoy) i Luna Lovegood (teraz Potter).
Dziewczyny udały się do prywatnego dormitorium, Hermiony, które dzieliła ze swoim
chłopakiem Draconem Malfoyem. Przeszły przez portret Merlina i znalazły się w
bardzo przytulnym salonie w kolorach Slytherinu i Gryfindoru. Luna i Giny
usiadły na kanapie, a Hermiona podeszła do stoliczka, na którym stał ekspres do
kawy i zrobiła każdej po kawie, bo żadna z nich nie lubiła alkoholu. Dziewczyny
rozmawiały około godziny, gdy temat zszedł na chłopaków.
- Luna podoba ci się ktoś? – Zagadnęła dziewczynę
Hermiona.
- Tak. – Odpowiedziała cicho Luna, a na jej policzkach
pojawiły się rumieńce.
-, Kto!!? – Krzyknęły zafascynowane Hermiona i Giny.
- Harry. – Jej rumieńce powiększyły się.
- A ty Gin? – Zapytała blondynka.
- Mi się podoba… - W tym momencie do pokoju weszło czterech
chłopaków, a mianowicie Draco, Harry, Blaise i Ron. Po wojnie Ron, Harry i
Hermiona wybaczyli Blaise’owi i Draconowi. Chłopcy się zaprzyjaźnili, a
Hermiona i Draco zaczęli się spotykać.
- Cześć dziewczynki. -
Powiedział uwodzicielsko Harry, a Luna zrobiła się czerwona jak burak.
Każda z dziewczyn pomachała do nich.
- My się tylko ogarniemy i do was dołączymy. – Powiedział
Draco. Podszedł do Hermiony, pocałował ją w policzek i wraz z chłopakami wszedł
do swojej sypialni.
- No Gin, chłopacy wrócą za chwile…
-, Więc mów, kto to!! – Dokończyła za Lune, Hermiona.
- Zabini. – Powiedziała Giny i zarumieniła się. W tym
momencie do pomieszczenia wszedł Blaise i reszta chłopków.
-, Co ja? – Zapytał, Zabini, który najwidoczniej słyszał,
że Giny o nim wspomniała.
- Szybcy jesteście. – Powiedziała Hermiona widząc zakłopotanie
na twarzy Giny. Dziewczyna odetchnęła z
ulgą i uśmiechnęła się do brązowowłosej gryfonki, która odwzajemniła uśmiech.
- A jakoś tak. – Powiedział Draco, który stał teraz nad
Hermioną z wyciągniętą dłonią. Brunetka spojrzała na niego zdziwiona, a on
tylko się uśmiechnął uroczo. Miona przyjęła jego dłoń. Draco pociągnął
dziewczynę w swoją stronę, tak, że aż wstała. Puścił jej rękę i usiadł na
miejscu gdzie przed chwilą siedziała jego dziewczyna. Chłopak poklepał się po
udach dając znak Hermionie by usiadła. Brunetka usiadła na kolanach Malfoya i
pocałowała go krótko w usta.
- Ej wiewiórko. –
Powiedział Zabini kładąc rękę na ramieniu Giny.
-, Co? – Zapytała dziewczyna, nie darząc go spojrzeniem.
- Chcesz się przejść?
- Tak, chce. – Powiedziała niby od niechcenia, a tak
naprawdę cieszyła się jak głupia. Blaise wstał i wyciągnął w jej stronę rękę.
Dziewczyna ją przyjęła. Pociągnął ją w stronę wyjścia i po chwili byli na
korytarzu. Chodzili bez celu i rozmawiali na różne tematy. Po pewnym czasie
Blaise zapytał młodszą dziewczynę czy zostanie jego dziewczyną, a ta się
zgodziła. W pewnym momencie Zabini zatrzymał się.
- Coś się stało? – Zapytała zmartwiona Giny.
- Nie, nie wszystko okej. Która godzina? – Powiedział bez
uczuć, co zraniło dziewczynę. Rudowłosa spojrzała na zegarek, który znajdował
się na jej ręce.
- O NIE!! Jest po 22! Musimy wracać. – Zaczęła biec.
Zabini pobiegł za nią.
- Ruda, czekaj!! – Dziewczyna zdziwiła się, bo chłopak
nigdy do niej tak nie mówił, ale biegła dalej.
- Musimy wracać, bo Filch nas złapie! – Biegła w stronę
wierzy Gryfindoru. Chłopak dogonił ją i przycisnął do ściany.
- Mnie się słucha, rozumiesz? - Wysyczał, aż dziewczynie zmroziło krew w
żyłach. Była przerażona.
- Pytałem się czy rozumiesz!? – Krzyknął jej wprost do
ucha. Ona pokiwała głową.
-, Co mi zrobisz? – Zapytała przerażona.
- Zaraz się dowiesz, KOCHANIE. – Zrobił duży nacisk na
ostanie słowo, ale po chwili dodał. – Albo nie. – Uśmiechnął się wrednie.
Uderzył ją w głowę. Straciła przytomność.
TERAZ
-,
Co było potem?! – Młoda blondynka była coraz bardziej zaciekawiona historią,
którą opowiadała jej Giny.
-
Kilka dni po tym zdarzeniu zaczęło mnie mdlić. Poszłam do magomedyka i
dowiedziałam się, że jestem w ciąży.
-
Ze mną!? – Zapytała Luna jakby od niechcenia.
-
Tak z tobą. – Uśmiechnęła się smutno.
-
Postanowiłam poszukać Blaise’a i znalazłam go. Był u Dracona w sypialni.
Rzuciłam się na niego z pięściami. On nie wiedział, co się dzieje. Pocałował
mnie. Oddałam pocałunek, ale po krótkiej chwili odepchnęłam go. Zaczęłam mu
krzyczeć prosto w twarz, jak mógł mi zrobić dziecko i mnie pobić. Malfoy, który
stał obok nas patrzył na mnie zdziwionym wzrokiem i wyszedł, z tego, co wiem to
do Hermiony. Zabini zapytał mnie, o co mi chodzi. Ja mu powiedziałam, że jestem
w ciąży i to z nim. On był zdziwiony tym faktem. Zaglądnęłam mu do głowy i
dowiedziałam się, że nie pamiętał tego i że był pod zaklęciem imperiusa. Przytuliłam
się do niego i mu powiedziałam, co i jak. Nie wiedzieliśmy, co zrobić z
dzieckiem, a jako że Draco i Hermiona są starsi i mają już własne mieszkanie i że
Hermiona nie może mieć dzieci oddaliśmy cię im po twoich narodzinach. Gdy
wszystkie formalności były załatwione, uciekliśmy. W twoje 17 urodziny
wróciliśmy i powiedzieliśmy Draconowi i Hermionie że chcemy byś poznała prawdę.
I to wszystko – Dokończyła opowieść i czekała na reakcje Luny.
-
Mam pytanie.
-,
Jakie?
-
Dlaczego nazywam się Luna?
-,
Dlatego że Hermiona nie chciał abyś miała na imię Hermiona Junior. – Zaśmiała
się. – Jestem je bardzo wdzięczna.
-
Kocham ją. – Powiedziała nagle Luna.
-
Wiem to, przecież jest twoją mamą.
-
Chcesz mnie od nich zabrać? – Zapytała zaciekawiona blondynka.
-
Nie, ale chce ci powiedzieć, że masz siostrę i brata.
-
Naprawdę!? – Wstała jak oparzona i uśmiechnęła się od ucha do ucha.
-
Tak, Mike ma 15 lat, a Hermiona 12. – Giny uśmiechnęła się mimowolnie mówiąc o
swoich dzieciach, a Luna zaczęła się śmiać i opadła na krzesło.
-
Czemu się śmiejesz? – Zapytała zdziwiona kobieta.
-
Mike Zabini?! – Zapytała, a Giny pokiwała twierdząco głową.
– Moja przyjaciółka
Pamela zakochała się w nim na siódmym roku i ciągle mi o nim gada. – Jej matka
uśmiechnęła się na tą wiadomość. Przeczuwała, że jej syn podbija wiele
kobiecych serc, a jednym z nich było serce jego matki, która kochała go tak
mocno, że jej mąż czasem się śmieje, że bardziej niż go. Luna i jej matka
przegadały jeszcze kilka godzin. Wróciły do domu Luny około 16 po
południu. Hermiona rzuciła się na Lunę i
zaczęła ją przytulać, tak jakby miała jej uciec. Draco wraz z „córką” zaczęli
się z niej śmiać, na co Hermiona tylko wystawiła język.
- Nic się nie
zmieniliście. – Zaśmiała się Giny. Malfoyowie pokiwali tylko głowami. Giny
pomachała im na dowidzenia i przeteleportowała się do domu. Od tamtego czasu Luna regularnie spotyka się
ze swoimi biologicznymi rodzicami i rodzeństwem.
KONIEC
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz